Chwilowa przerwa w dostawie zimy
Szybko przyszła i równie szybko poszła (na razie, bo nie wątpię że jeszcze wróci). Taka nagła odwilż to jednak szansa na nadrobienie prac zaległych, z którymi nie zdążyłam przed atakiem mrozu. I zapewne wielu z Was to zdziwi, ale jutro sadzę cebulki : ) Z jedną partią nie zdążyłam, więc jest teraz czas na rehabilitację. W moich eksperymentach z cebulkami, posunęłam się nawet do nasadzeń w styczniu (wiem, że to niezgodne z wszelkimi zasadami) i wyrosły i kwitły i sama byłam zaskoczona. Sekretem jest nie trzymanie cebulek w cieple (i świetle), aby nie przeżyły szoku termicznego i przede wszystkim nie zaczęły rosnąć. A przemrożenie cebul jest konieczne, żeby się 'odkodowały' i zakwitły wiosną. Nie ma szans na kwiaty, jeżeli nie przejdą obowiązkowego przechłodzenia. Najlepiej oczywiście sadzić zgodnie ze sztuką, czyli w październiku, żeby miały czas wypuścić korzenie itd., ale jak nie zdążycie, to jeszcze nic straconego. Nie zawsze trzeba kurczowo trzymać się zasad…
Życzę Wam szybkomijającego tygodnia!