bluszcz pospolity w wersji maxi
Wybierałam się do tego bluszczu od jakiegoś czasu i zawsze było mi nie po drodze. "Pomogła" mi choroba, ponieważ bluszcz rośnie na dziedzińcu przychodni i tym razem było mi po drodze bardzo :-)
Bluszcz pospolity (łac. hedera helix) jest popularnym zimozielonym pnączem, często stosowanym w ogrodach do zasłaniania wybranych miejsc, a zasłania skutecznie, ponieważ jest bardzo gęsty. Rzadko się jednak zdarza, aby osiągnął takie rozmiary. Prezentowany bluszcz rośnie na dziedzińcu przychodni przy pl. Św. Macieja we Wrocławiu i jest POMNIKIEM PRZYRODY. Jest naprawdę imponujący! Porasta pozbawioną okien ścianę kamienicy, a jego pędy są grube i zdrewniałe, dzięki czemu bluszcz wygląda jak przyklejone do elewacji rozpłaszczone drzewo.
Swój zdrowy wzrost roślina zawdzięcza osłoniętemu i zacisznemu stanowisku, ponieważ w miejscach chłodnych i wietrznych bardzo często bluszcz częściowo lub całkowicie przemarza. W przypadku uszkodzenia szczytowych pędów pomaga zazwyczaj cięcie, po którym bluszcz się regeneruje. Wydłuża to jednak proces wzrostu. Tutaj miejsce jest bardzo spokojne, a słońce wpada między budynki tylko przez krótki fragment dnia, więc warunki dla bluszczu są bardzo korzystne. Nieopodal na terenie przedszkola rosną wielkie platany, zamykające widok na dziedziniec. Między budynkami, z dala od ruchliwej ulicy, funkcjonuje sobie więc mała enklawa zieleni. Może otoczona zaniedbaną dzielnicową przestrzenią, ale zdecydowanie pełna swoistego uroku.
Druga sprawa jest taka, że sam dziedziniec przeszedł jakiś czas temu renowację i przyznam, że mi się bardzo podoba. Bardzo ładnie wyprowadzono kształty ścieżek, zastosowano doskonałe materiały – granit i cegłę (fantastyczne połączenie), a nowe nasadzenia to cieniolubne dekoracyjne gatunki (Złotlin japoński, Laurowiśnia wschodnia, Mahonia pospolita, Trzmieliny itp.). Stare poczochrane jałowce (nie przepadam) są zapewne pozostałością po poprzednim układzie. Ja dodałabym jeszcze różaneczniki, ponieważ miejsce jest dla nich idealne. Problemem są natomiast duże drzewa i ich korzenie, które są zbyt dużą konkurencją dla nowo posadzonych roślin i pod koronami zrobiło się łyso. W takich miejscach konieczne jest nawożenie humusu i podnoszenie rabat do góry, ponieważ ziemia jest tak zdominowana przez korzenie dużych drzew, że młode nasadzenia nie mają większych szans.
Dziedziniec wymaga wiosennych porządków, ale poza tym jest świetny. Czuć tu wyraźnie klimat Nadodrza, które ostatnio zaczyna być popularne, a poza tym jest taką miłą niespodzianką wśród podupadłej dzielnicowej zabudowy. Znam Nadodrze od dawna i ten specyficzny klimat wspaniałej chociaż zaniedbanej architektury i mniej wspaniałej tkanki społecznej nie jest mi obcy. Na swój sposób go lubię… ze względu na architekturę.
Złotlin japoński (łac. kerria japonica)
Mahonia pospolita (łac. mahonia aquifolium) – bardzo mocno ładnie pachnie i wabi owady, nawet w takim miejscu
Trzmielina Fortune'a 'Emerald Gaiety' (łac. euonymus fortunei)
Bluszcz robi wrażenie. Wiele bym oddał aby mieć taki egzemplarz w swojej kolekcji. Osobiście bardzo cenie takie miejsca w których możemy podziwiać takie egzemplarze. Z roku na rok mamy ich coraz mniej:( Fundusze które są przeznaczane na ochrone takich miejsc są straszne. Firmy które się opiekują takimi miejscami w 90 procentach opłacane są za słabe stawki, a co za tym słaba wiedza.
Odwiedzilam ostatnio podworko i bylam zachwycona bluszczem, slyszalam, ze przetrwal wojne (ma gdzies okolo 70 lat :))
jest wspaniały! ja stale zbieram zdjęcia bluszczy i wkrórce przygotuję o nich wpis, bo uważam, że to świetna roślina.
pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
Rzeczywiście ładny ten skwerek! Muszę się koniecznie tam wybrać, jak będę następnym razem we Wrocławiu, szkoda, że nie przeczytałam twojego tekstu tydzień wcześniej.
Co do odradzania się Nadodrza, to czasami się zastanawiam, na ile jest to proces, który odbywa się jedynie w strefie werbalnej – w sensie, że się o tym dużo mówi, ale za wiele zmian jeszcze nie widać. Mam nadzieję, że powolutku, powolutku „słowo stanie się ciałem” ;-) Bo dzielnica ma fantastyczny klimat i możliwości. Ciekawa jestem, jak ci się podoba odnowiony park koło Dworca Nadodrze? Ja widzę, że założenia były słuszne, ale jakoś efekt mnie nie przekonuje… Ale może to kwestia koszmarnego ogrodzenia, które utrudnia mi pozytywną ocenę estetyczną końcowej realizacji ;-) Pozdrawiam :-)
Witaj Saturejko!
Ja odbieram zapowiadaną przemianę Nadodrza jako twór na razie sztuczny i jestem sceptyczna. Niestety. Obecnie wokół dzielnicy zrobił się klimat w stylu „artyści pokochali Nadodrze” itp. hipsterskie klimaty ;-) Nie od dziś wiadomo, że artyści lubią przestrzenie opuszczone, podupadłe, takie szemrane i na tym obecnie bazuje głoszona w gazetach przemiana. Dzielnica ma ogromny potencjał architektoniczny, ale dużym problemem jest brak świadomości jej mieszkańców, jak o tę przestrzeń dbać. Nie oszukujmy się, tutaj dominuje klasa niższa, mieszkająca w miejskich kamiennicach, które są niczyje bo nie własne. Dla mnie problem jest głębszy i kilka galerii oraz pracowni tego nie załatwi. Ale marzę o tym żeby Nadodrze odzyskało blask.I trzymam kciuki za wszystkich, którzy coś próbują zrobić. Małymi krokami…
Do parku na pl. Staszica dopiero się wybieram i na pewno o nim napiszę. Ja „na dzielnicy” bardzo lubię pl. Św. Macieja z fontanną – o nim też będzie :-)
pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
Przepiękny ten bluszcz :) jaki gruby pień – podobne okazy widziałam w Lubiatowie porastały drzewa.
Na wprost elewacji z bluszczem jest stara (zaniedbana niestety) kamienica. Jak ja im zazdroszczę tego widoku…
dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam