wiosna jakaś taka nieśmiała
Zauważyłam, że nadużywam słowa wiosna… I nie tylko ja to robię, bo wszędzie słychać tylko – kiedy przyjdzie wiosna? – wiosna nadchodzi – wiosna się wycofuje – gdzie ta wiosna? – pierwsze oznaki wiosny i tak dalej. Ale przecież w końcu przyjdzie. Myślę sobie nawet, że sprawi nam więcej radości niż zwykle, ponieważ proces wyczekiwania niemiłosiernie się wydłuża i wiosna zaczyna być czymś na kształt marzenia, które wkrótce ma się spełnić. Zwykle było trochę zimy, trochę wiosny, szybko przychodziło lato, później trochę jesieni i tak w kółko. A tym razem musimy jednak poczekać. I jak już przyjdzie, to oszalejemy z radości od nadmiaru słońca, zieleni i nowych możliwości. Tego nam wszystkim życzę, a we Wrocławiu wiosna wygląda teraz tak:
instalacja na drzewie przed ASP
ranniki zimowe