minął pierwszy sezon bez realizacji – jak było?

minął pierwszy sezon bez realizacji – jak było?

Miniony rok 2019 był dla mnie pierwszym od momentu założenia FORMIO, kiedy nie miałam swojej ekipy wykonawczej i skupiłam się tylko na projektach. Skupiłam się też na sobie, bo po tych 12 latach skoncentrowanych na realizacji projektów, potrzebowałam oddechu. Prawda jest taka, że w realizacje wkładałam całe swoje serce, wsiąkałam w nie całkowicie i brakowało już miejsca nawet dla mnie samej ;) Kocham pracę w ogrodzie, uwielbiam obserwować jak krajobraz zmienia się z księżycowego w ogrodowy, pochłania mnie to bez reszty, ale… No właśnie jest przynajmniej jedno ale. Ale się zmęczyłam. Zmęczyłam się i potrzebowałam zrobić twardy reset!

Wielu z Was wydaje się, że realizacja ogrodu to sama przyjemność, czyli praca z roślinkami na świeżym powietrzu. A to nie do końca tak jest i myślę, że wiele osób z branży doskonale wie, o co mi chodzi. Pewnie nie wszyscy, bo dopuszczam do siebie też fakt, że inni potrafią to lepiej niż ja zorganizować i sprawniej poprowadzić. Chylę przed Wami czoła, szczerze podziwiam i dobrze też wiem, że i Wy macie czasem dość ;)

> odpoczęłam <

W tym roku odpoczęłam od kilku spraw, które mi najbardziej ciążyły:

♣ Ogromna ilość czasu tracona na dojazdy. Nieraz jest tak, że dojazd do firmy zajmuje ok godziny i do tego dochodzi dojazd na realizację, który też wielokrotnie trwa ok godziny. Także codziennie 4h siedzisz w samochodzie. I to jeszcze nie jest Twoja praca, ona musi się zmieścić gdzieś między tym jeżdżeniem. Męczyło mnie to ciągłe siedzenie za kierownicą, a gdy jeszcze dochodził do niego kolejny punkt z listy, to męczyło mnie jeszcze bardziej.

♣ Tropikalny upał, który opanował Polskę. Praca w takich warunkach jest bardzo ciężka, bo człowiek jest spocony, brudny i zwyczajnie koło południa brakuje mu już sił. Oczywiście moja praca ograniczała się do etapu wyznaczania oraz etapu sadzenia, ale aż trudno mobilizować ludzi do szybszej pracy, kiedy wiesz jaka to jest mordęga przy temperaturze powyżej 30°C. Tego lata, każdego niemiłosiernie upalnego dnia powtarzałam sobie w duchu ” jak to dobrze, że nie mam żadnej realizacji”.

♣ Goniące  terminy, spóźnione dostawy, czyli wyścig z czasem. Realizacja ogrodu jest uzależniona od bardzo wielu zmiennych, na które nie zawsze masz wpływ. Dostawca potrafi przekładać kilka dni przywiezienie czegoś, co jest Ci akurat potrzebne do dalszej pracy. Wpływa to na założony termin, bo nie zawsze da się przejść do następnego etapu. Są takie, które blokują następne. A przy małych realizacjach, kiedy bardzo brakuje miejsca na składowanie materiałów, trzeba je zamawiać po kolei, w zależności od zapotrzebowania. Takie sytuacje są czymś normalnym, pewnie wielu z Was przeżywa je również podczas budowy domu, ale mimo wszystko trudno się do nich przyzwyczaić. Zawsze to powoduje jakiś stres.

Generalnie odpoczęłam :) Skupiłam się bardziej na życiu i nabraniu dystansu do swojej pracy. Na początku roku moja bratowa urodziła cudowne trojaczki i moja uwaga w dużym stopniu skierowała się w ich stronę. Bo przy takiej gromadce początek jest bardzo trudny i konieczna jest akcja „wszystkie ręce na pokład”. Także ważniejsza dla mnie w tym roku była rodzina, co pozwoliło na uporządkowanie pewnych spraw w głowie. Naprawdę nie samą pracą człowiek żyje!

> zatęskniłam <

♥ Najbardziej zatęskniłam za wizytami w szkółkach i za roślinnymi zakupami! Wiedziałam, że to uwielbiam, ale ta przymusowa przerwa uświadomiła mi, jak bardzo. Mogłabym oczywiście poszwędać się po nich nie robiąc zakupów i czasem tak robiłam, ale wyszukiwanie, kompletowanie listy i powrót samochodem przypominającym szklarnię, to całkiem inne doświadczenie. To była właśnie ta rzecz, której mi najbardziej brakowało.

♥ Kolejną rzeczą był cały proces powstawania ogrodu, który jest niezwykle ekscytujący. Na samym początku, kiedy na gołej ziemi wyznacza się kształty ogrodu, nieraz myślałam jakie to niesamowite, że te linie za niedługo zmienią się w realny ogród. Uczestniczenie w tym procesie jest naprawdę fascynujące i dostarcza sporą dawkę emocji. Także tego dreszczyku też mi brakowało.

♥ Realizacja ogrodu to ciągły ruch i kontakt z ludźmi, dlatego taki będzie kolejny punkt na liście tęsknot. Sytuacja jest zwykle bardzo dynamiczna i jeżeli ktoś lubi działanie w ruchu, na pewno odnajdzie się w ogrodnictwie. Ja zaliczam się właśnie do grupy dynamicznej i praca przy biurku nie daje mi takiej satysfakcji, jak połączenie momentów dynamicznych z bardziej spokojnymi. Takie interwały :) Dlatego właśnie ideałem jest dla mnie projektowanie ogrodu, a później uczestniczenie w jego realizacji. Druga sprawa to ludzie. Lubię kontakt z klientami, pracownikami, dostawcami, daje mi to energię potrzebną do funkcjonowania. Jeżeli pracuje się w domowym zaciszu, a twoim towarzystwem są psy i kot, to zaczynasz się martwić, że niedługo zaczniesz szczekać, a przynajmniej mówić do siebie ;)

Rok bez realizacji pozwolił mi zdystansować się do pewnych spraw, których nie widać, kiedy jest się w ciągłym biegu. Może nastąpiło coś na kształt wypalenia zawodowego, bo ostatnie lata były zbyt intensywne? A może po prostu raz na jakiś czas warto się zatrzymać i pozostać w bezruchu?

Ciekawa jestem, jak to wygląda u Was? Czy model pracy, który obowiązywał przed laty, kiedy człowiek trzymał się do emerytury jednej posady i codziennie chodził rano w to samo miejsce, jest Wam bliski? Czy może nie wyobrażacie sobie całe życie robić tego samego, bo za bardzo lubicie zmiany? Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że taka przerwa, czy raczej zmiana sposobu działania jest dobra i niesie ze sobą wiele pozytywnych skutków. Warto spróbować!

fot. Patrycja Szumowska Studio Trzy Koty