moja filozofia ogrodowa, czyli poznajmy się bliżej

moja filozofia ogrodowa, czyli poznajmy się bliżej

Wydaje mi się, że każdy kto tworzy jakąś sztukę użytkową, wnętrza lub ogrody, ma albo powinien mieć własną filozofię pracy. Nie mam na myśli jakiejś wyższej filozofii, chociaż osoby szczególnie uduchowione pewnię będą taką miały. Chodzi mi bardziej o zbiór zasad, którymi się kierujemy. Warto mieć sprecyzowane takie drogowskazy, ponieważ to bardzo ułatwia pracę i pomaga w komunikacji z Klientami.

Przedstawię Wam mój zestaw drogoskazów, którymi się kieruję. Nie są one niezmienne, ponieważ wraz z czasem i zdobywanym doświadczeniem, pewne przekonania mogą ulegać zmianie. Ale wiele z nich jest ze mną od samego początku i sądzę, że skoro tyle razem jesteśmy, nasz związek jest już silny i ugruntowany ;)


Musicie wiedzieć, że chcąc realizować swoją ideę projektową, nie jestem w stanie dotrzeć do każdego odbiorcy. Zrozumiałam to, pogodziłam się i jest mi z tym dobrze. Przez ostatnie 10 lat pracy, powstało w FORMIO portfolio ogrodów, które łączy jedno. Zawsze starałam się, aby każda przestrzeń była wyjątkowa i dopasowana do jej użytkowników. Nie są to więc ogrody przypominające kalkę, przekładaną z jednej przestrzeni do drugiej. Wiadomo, że są pewne rzeczy wspólne, sprawdzone rozwiązania i rośliny, ale generalnie każdy ogród jest inny. Każdy ogród jest dla mnie wyjątkowym wyzwaniem i angażuję się w nie, jakby były moje własne. A jest tak między innymi dlatego, że wybieram tematy i nie podejmuję się każdego. Nie zgłaszają się też do mnie inwestorzy, którzy chcą założyć trawnik i posadzić thuje pod płotem.

Praca nad projektem i później ogrodem to proces długotrwały i warto przechodzić go z osobą, która budzi nasze pozytywne emocje, którą darzymy sympatią i zaufaniem (dotyczy to obu stron). A jeżeli nasze wizje ogrodów i ogrodnictwa w ogóle są spójne, to współpraca na pewno będzie owocna. Jeżeli więc zastanawiasz się, czy się dogadamy, przedstawiam Ci moją filozofię ogrodową.


1. EKOLOGICZNE ROZWIĄZANIA

Jestem zwolennikiem rozwiązań ekologicznych, jeżeli tylko jest możliwość ich zastosowania. Oto kilka przykładów:

  • usuwanie chwastów > Czasem niestety też musimy użyć herbicydów do usunięcia uciążliwych chwastów na dużych powierzchniach, ale unikamy tego, jeśli się da. W małych ogrodach ziemię można ręcznie oczyścić i przekopać, w dużych pomocna będzie koparka, która zgarnie wierzchnią zachwaszczoną warstwę. Najpierw zastanawiam się, jak to zrobić bez chemi.
  • zielone nawozy > Jest to jeden z moich ulubionych zabiegów. Wysiewany nasiona i po niedługim czasie uzyskujemy zieloną osłonę gleby przed chwastami, którą po skoszeniu mieszamy z glebą, aby dostarczyć dodatkowej próchnicy. Jest to świetny sposób na poprawę jakości gleby, ale też ochrona przed zachwaszczeniem, jeżeli na prace ogrodowe trzeba jeszcze poczekać. Jeżeli interesuje Cię ten temat, zajrzyj tutaj i tutaj.
  • brak agrowłókniny > Od samego początku buntuję się przeciw rozkładaniu na rabatach agrowłókniny, która rzekomo ochroni je przed chwastami. Fakt, może w pierwszym sezonie ochroni, ale w późniejszych tylko pogorszy sytuację, bo chwasty powrastane w tkaninę, to dopiero jest zabawa. Włóknina sprawia też, że ziemia pod nią jest zbita i nieprzewiewna, co zmusza rośliny do płytkiego korzenienia się w poszukiwaniu tlenu. Więcej argumentów na „nie” możecie poznać tutaj. Ale koronnym argumentem jest fakt, że włóknina uniemożliwia naturalny obieg materii. Nie po to Matka Natura tak to sprytnie wymyśliła, że opadające liście zamieniają się w cenną próchnicę, żebyśmy w ten proces ingerowali. Konsekwentnie odmawiam więc rozkładania włókniny i informuję o tym moich Klientów na początku współpracy. Wyjątek to strome skarpy, zarastane okrywówką i żwirowanie, a jeżeli jesteśmy przy żwirze to >
  • ściółkowanie rabat korą > Jest według mnie znacznie lepsze od żwirowania. Jeżeli stosuję żwir to na niewielkich fragmentach, takich jak otoczenie oczka wodnego, ścieżki, fragmenty rabat itp. Uważam, że cały ogród wysypany żwirem, chyba że ma to być ogród preriowy, po prostu nie wygląda dobrze. Do tego dochodzi trudność w czyszczeniu żwiru z opadłych liści i igieł oraz konieczność rozłożenia pod żwirem agrowłókniny, a tej jak już pisałam nie lubię. Ponadto połączenie agrowłókniny z cieżkim żwirem, to prawdziwy dramat dla roślin > ziemia jest zbita, korzeniom brakuje tlenu, a rośliny które rozrastają się rozłogowo, nie mają takiej możliwości. Kora jest naturalnym lekkim materiałem, który z czasem ulega biodegradacji, przyczyniając się do polepszenia struktury ziemi, bo nie ma nic lepszego dla roślin od przekompostowanej materii organicznej. Do tego pięknie pachnie lasem, stanowi ładne ciemne tło dla zieleni roślin i jest produktem ubocznym w procesie pozyskiwania drewna na inne cele.
  • obrzeża rabat > Zdecydowanie wolę obrzeża z kamienia lub cegły brukowej od popularnych boardów z tworzyw sztucznych. Jeżeli nie mieścimy się w budżecie z powyższymi rozwiązaniami, sugeruję pozostawienie naturalnego brzegu, do okresowego przycinania

poniżej: podejrzane w pewnym ogrodzie > widać, co się dzieje pod warstwą cieżkiego żwiru i włókniną

poniżej: podejrzane w pewnym ogrodzie > tak się sprawy mają z tą włókniną, która miała chronić przed chwastami

poniżej: fragment ogrodu wysypany żwirem > przejście między dwoma częściami w ogrodzie, a w sezonie letnim miejsce na basen > pod roślinami już tylko kora > wykorzystaliśmy duże kostki granitowe z odzysku, które Klient miał


2. LOKALNE MATERIAŁY

Kolejnym moim przekonaniem, które jest ze mną od zawsze, to pierwszeństwo dla materiałów lokalnych. Nie widzę sensu sprowadzania drogiego kamienia z odległych zakątków kraju, czy świata, jeżeli pod nosem mam różne odmiany granitu, czerwone piaskowce, gnejsy czy łupek szarogłazowy. Takie podejście motywowane jest również ekonomią, ponieważ lokalne materiały są tańsze, a ich transport odbywa się na krótkich odcinkach, co ma też w pewnym stopniu wymiar ekologiczny. Krótsze transporty ograniczają emisję spalin.

Podobnie sprawa ma się z drewnem. W pierwszej kolejności proponuję drewno krajowe lub europejskie, dopiero później egzotyki.

poniżej: zachwycający widok na stare wyrobisko w kopalni granitu niedaleko Wrocławia

poniżej: wykorzystanie kamienia z powyższej kopalni, czyli ogród w górach

poniżej: granitowe schody i nawierzchnie w ogrodzie > grysik na rabatach to sprawka firmy, która realizowała mój projekt > oczywiście wolałabym korę


3. ZRÓŻNICOWANE NASADZENIA

Od samego początku mojej ogrodowej drogi, jestem zakochana w bylinach i najchętniej stosowałabym ich w ogrodach jak najwięcej. Z czasem poznałam lepiej ich zwyczaje, wiem które kwitną dłużej, które lubią wędrować po ogrodzie, a które lubią sobie zniknać. Jeżeli chodzi o byliny, to cały czas dużo wiedzy jeszcze przede mną, bo temat jest bardzo obszerny, ale mam już spore grono swoich ulubieńców.

Daleka jestem od zakładania ogrodu bylinowego osobie, która chciałaby same iglaki, ale już przekonanie jej do mieszanej roślinności, jest dla mnie sukcesem. Uważam, że w ogrodzie powinien mieć liściato-iglasty szkielet, poprzeplatany bylinami i trawami ozdobnymi. Nie potrafię żółto-niebiesko-zielonych ogrodów z iglaków. I nie chcę tego potrafić ;)

poniżej: jedna z moich ulubionych szkółek w Siedlakowicach pod Wrocławiem

poniżej: zróżnicowane nasadzenia w ogrodzie


4. W OGRODZIE POWINNO SIĘ COŚ DZIAĆ

Najbardziej lubię, kiedy przychodzi Klient, który chce zaszaleć, np. tak, albo tak. Lubię, kiedy muszę pogłówkować, rozwiązać jakieś problemy. Lubię dzielić ogrody na wnętrza, nadawać im indywidualny charakter, wymyślać ciekawą architekturę ogrodową i szukać nowych rozwiązań. Potrafię oczywiście zaprojektować ogród o prostej formie, ale zwykle będę chciała, żeby miał chociaż jeden „smaczek”. Lubię też takie rozwiązanie, że kompozycja ogrodu jest prosta i nowoczesna, a rabaty bujne.

poniżej: projekt małego miejskiego ogródka

poniżej: prostą kompozycyjnie przestrzeń ożywiają czerwone donice


5. ŻYJ I DAĆ ŻYĆ INNYM

Ogród jest żywą tkanką, w której funkcjonują również owady. Jeżeli ktoś pyta mnie, czy w ogrodzie będą np. pająki, to zgodnie z prawdą odpowiadam, że bedą. Nie da się stworzyć ogrodu bez owadów, nie ma to zresztą uzasadnienia. Dlatego uważam, że skrupulatne opryski, jak tylko coś się pojawi, są po prostu bez sensu. Musimy się z tym pogodzić, że szkodniki będą się pojawiały i dopóki ich obecność nie jest problemem, dajmy sobie spokój. Do walki ze szkodnikami wybieram na początku metody naturalne, czyli opryski preparatami organicznymi lub np. preparaty z nicieniami na żyjące w glebie larwy opuchlaków czy pędraki. Jeżeli to nie zadziała, wówczas sięgam po mocniejsze środki.


6. TRAWNIK NIE CAŁKIEM IDEALNY

Nie mam obsesji trawnika pozbawionego całkowicie chwastów. Wiem, że nie jest to może najlepsza reklama ;) Ale… walki z chwastami nie da się ostatecznie wygrać, dlatego lepiej się z nimi pogodzić i nie stresować ich obecnością. Pojedyncze mlecze, czy koniczyny naprawdę nie odejmują trawnikowi uroku. Przy regularnym koszeniu chwastów bedzie na pewno mniej, a ciągłe lanie chemi na dwuliścienne jest po prostu bardzo nieekologiczne. Szkoda życia na przejmowanie się idealnym trawnikiem :) Jeżeli chcecie poczytać, co myślę o chwastach w trawniku zapraszam tutaj.


7. PRZYGOTOWANIE GLEBY TO PODSTAWA

Pierszym etapem prac w każdym ogrodzie jest przygotowanie podłoża. Może się to wiązać z koniecznością nawiezienie lepszego humusu, wymieszania gleby z piaskiem lub innych zabiegów. Zabiegów, które sprawią, że później ogród będzie pięknie rósł. Nie da się tego przeskoczyć, nie da się na tym zaoszczędzić, a są to wydatki, które warto ponieść. Bo późniejsza walka z problemami, będącymi wynikiem lekceważącego podejścia do tematu, może okazać się dużo bardziej kosztochłonna, a przy tym mocno skomplikowana w założonym już ogrodzie. Lepiej więc zrobić co trzeba, kiedy ogród jest pusty, niż później rozgrzebywać wykonaną już pracę.

Ze względu na dużą wagę tego pierwszego etapu prac, nie zgadzam się, żeby ktoś inny przygotowywał teren. Wolę być świadoma, jakie zabiegi zostały zrobione i co w razie problemów można jeszcze zrobić. Plusem jest też fakt, że nikt na nikogo nie może przerzucać winy, a tak często się dzieje, jeżeli jest wielu wykonawców.

Co można uzyskać, jeżeli starannie przygotuje sie teren, możecie zobaczyć na przykładzie tego ogrodu. Początki były trudne, ponieważ teren był podmokły, ale udało się rozwiązać problematyczne kwestie i teraz ogród rośnie jak szalony. Jego podmokłość jest już tylko wspomnieniem ;)

poniżej: niegdyś podmokły ogród, zmienił się nie do poznania


8. NIE WALCZ Z NATURĄ, BO I TAK NIE WYGRASZ

Projektując ogrody przyglądam się temu, co się dzieje na działce. Czy są jakieś naturalne obniżenia terenu, gdzie zawsze będzie zbierała się woda, czy gleba jest piaszczysta lub kamienista. czy występują jakieś inne naturalne uwarunkowania. I trzymam się tego. A jak? Np tak:

  • W ogrodzie w górach dosypując humus zamawialiśmy podobną do istniejącej glebę kamienistą. Można by nawieźć czysty humus, ale… po pierwsze byłoby to bardzo drogie, ponieważ w okolicy takich gleb nie ma. A po drugie i najważniejsze, ogród by spływał po każdym deszczu. Górska gleba kamienista zapewnia stabilność zboczom, a dodatkowo poprzerastana korzeniami roślin wzmacnia je jeszcze bardziej. Nie walczyliśmy z tym, tylko posadziliśmy rośliny dopasowane do siedliska.

  • W ogrodzie z brzozowym zagajnikiem, zagajnik znajduje się w obniżeniu terenu i okresowo zalewany jest wodą. Zostawiliśmy go w takim stanie, po oczyszczeniu z nadmiernego samosiewu. Brzozy od zawsze rosną w takim środowisku i sobie radzą, nie ma więc co dyskutować. Po ulewnych deszczach w zagajniku stoi woda, podczas gdy pozostała wyrównana część ogrodu pozostaje względnie sucha.


9. NIE WYCINAJ DRZEW

Uwierzcie mi, ale jeżeli zgłosi się Klient chcący rozpocząć prace w ogrodzie od wycinek, to mu odmówię. Jeżeli będą to bezsensowne wycinki typu „bo lecą liście”, nie będę chciała brać w tym udziału. Jeżeli drzewostan jest zbyt gęsty, może uszkodzić dom lub zagraża bezpieczeństwu – ok, ale w granicach rozsądku. Strasznie, ale to strasznie nie lubię wycinania drzew. Dlatego też zrezygnowałam z robienia inwentaryzacji dendrologicznych, które zwykle sprowadzały się do wyczyszczenia działki z wszystkiego, co ma liście. Bardzo się z tym męczyłam i pewnego dnia podjęłam decyzję, że skoro kosztuje mnie to tyle nerwów, trzeba z tym skończyć ;) Drzewa rosną dziesiątki, setki lat, a człowiek w swojej bezmyślności potrafi ten cud natury unicestwić w kilka godzin. Nie zgadzam się na to!

poniżej: ten widok złamał mi serce > orzech, który robił mi za klimatyzator w sypialni letnią porą i tworzył cudowne zielone tło za oknem > niestety rósł u sąsiadki :(((


Jak widzicie mam kilka zasad, których się trzymam i przyznaję, że potrafię się o nie zawzięcie spierać, a uparta jestem niczym osioł. Dlatego lepiej, kiedy na początku wszystko jest jasne. Trudno jest przekonać mnie do rzeczy, które są sprzeczne z posiadaną przeze mnie wiedzą ogrodniczą i własnymi przekonaniami, które przecież nie wzięły się znikąd.

A jaka jest Twoja filozofia ogrodowa? Podziel się w komentarzach!