A na Ślęży zima…

ŚLĘŻAPraca we własnej firmie ma kilka wad i kilka zalet, o czym wiedzą wszyscy, którzy tego doświadczają. Za zaleto-wadę można uznać samodzielne ustalanie planu według konieczności, potrzeb i różnych priorytetów. Wadą jest wtedy, gdy nie można się wymigać przed pracą w weekend, czy też nocą, bo przed kim się wymigiwać? Tym razem mogę to uznać za zaletę, bo w tzw. środku tygodnia, zachęceni piękną pogodą, wybraliśmy się na Ślężę. Korzystając ze słońca i zimowej jeszcze aury na górze, udaliśmy się na pożegnanie zimy, bo jej dni są już policzone. I mimo, że we Wrocławiu coraz ciężej znaleźć jakiekolwiek śnieżne ślady, to Masyw Ślęży ma go pod dostatkiem. Cała trasa jest zaśnieżona, a pokrywa śniegu jest dosyć śliska, więc jeżeli w najbliższych dniach również wybieracie się na Ślężę, to kijki mogą się przydać. Tragedii nie ma, ale miejscami się jeździ. A tam, gdzie przez las przeziera więcej słońca, zaczynają się roztopy. Czyli czas na oglądanie takich widoków jest ograniczony.

Schronisko działa, więc można na górze wypić kawę. Oprócz nas było jeszcze kilka osób, ale porównując do letnich dni weekendowych, to było naprawdę pusto.

ŚLĘŻA

 

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

Na szczycie:

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

16. SLEZA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

19. SLEZA

ŚLĘŻA

ŚLĘŻA

A tak się cieszyłam, że nie ma mnie we Wrocławiu:

ŚLĘŻA