zielona ściana, w której się zakochałam
Wracamy na chwilę do Hiszpanii, do Elche, bo…
Wpadłam w zachwyt, zakochałam się i oniemiałam z wrażenia. Piękna zielona ściana, wylewająca się roślinną masą na kawiarniany ogródek, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, kiedy wyłoniła się zza rogu. Widzicie więc, że mam małą obsesję na punkcie zieleni. Gdy widzę takie niesamowitości, mam ochotę skakać jak mała dziewczynka przed sklepową wystawą wypełnioną lalami. Udaje mi się na szczęście powstrzymywać emocje na wodzy ;)
Ale… czyż nie jest piękna?
Fajnie ta ściana wyglada, ale jeszcze lepeij wyglada ściana z mchu w domu i tam nie ma żadnych problemów z gryzoniami ;)
Piękna wygląda taka ściana. Jednak trzeba przy utrzymaniu takiej pamiętać o licznych insektach i gryzoniach, które tam się gnieżdzą. A ściana jest przecież pomiędzy innymi budynkami!
Ależ niesamowicie nabiera życia ta przestrzeń dzięki tej ścianie. Z jednej strony ruiny (no, nie przesadzajmy, ale fasada nie wygląda najlepiej, a z drugiej… dżungla. Niemalże. W samym środku miasta.
Swoją drogą pierwsze zdjęcie po wejście na stronę też robi taki efekt wow, autentycznie. To na pewno nie to samo co na żywo, ale też piorunujące wrażenie.