weekend był magiczny
Miniony weekend przypomniał mi o tym, że niepostrzeżenie zbliża się jesień. Jeszcze w piątek nic na to nie wskazywało (oprócz prognoz pogody oczywiście ;), że dane nam będzie poczuć pierwszy raz w tym roku chłodny i wilgotny oddech Pani Jesieni na plecach. Po bardzo ciepłym piątku z temperaturą ok. 30 stopni w mieście a 25 w górach, temperatura skoczyła na główkę, spadła do 15, pociągnęła za sobą deszcz i mgły. Było zimno, ale było też pięknie. Poranny trening w scenerii rodem z horroru był niesamowity!
W góry jechaliśmy chłodząc się na wszystkie sposoby, a w górach kryliśmy się w polarach i innych softszelach z rzadka sięgając po aparat, ukryty przed deszczem. Na szczęście lubimy, jak pogoda się "psuje", szczególnie po długim okresie suszy i nie straciliśmy dobrego humoru :) No może trochę, czując drapanie w gardle po powrocie…
Chetnie bym sie wybrala w takiej miejsce :)
Fotki też są magiczne ;)
Ten kilmacik niestety u nas już przeminął trzeba czekać do wiosny.
genialne zdjęcia i ta mgła w lesie. Tego samego można zasmakować w górach i to o każdej porze roku:)
Zdjęcia bez wątpienia też są magiczne, aż się chcę jechać ;)
Piękny las o takiej porze roku, uwielbiam się po nim przechadzać, jeszcze grzybków można nazbierać :]
Po prostu cudownie ! Takiej okolicy jeszcze nie widziałem, a chętnie bym tam na wakację pojechał.
po zdjęciach widać, że naprawdę było magicznie! a pewnie i one nie oddają całego uroku :)
trzeba by jeszcze dodać leśną ciszę, przerywaną śpiwami ptaków i wilgotny zapach górskiego powietrza :)
Piękne widoki :)
do tej pory, jak sobie przypomnę, to się uśmiecham – moje ukochane Międzygórze :)