
cudowny wiosenny dzień
Wiecie co… lubię zimę. Lubię ją za to, że po niej wiosna cieszy tak bardzo jak spotkanie dobrego znajomego, którego dawno się nie widziało i za którym się bardzo mocno tęskniło. Czy wiosna byłaby taka wyjątkowa, gdyby nie kontrastowała z zimą? Pewnie nie ;)
No i tak, chodzę teraz z bananem na ustach, bo cieszy mnie dosłownie wszystko > pierwsze dostrzeżone kwiaty, śpiew ptaków o poranku, rozwijające się liście i ta temperatura, utrzymująca się ciągle na plusie :))) A jak połączę to z możliwością pojechania w góry i to w pewnym bardzo konkretnym i ekscytującym celu, to moja radość jest jeszcze większa. Także trudno mnie teraz zbić z tropu i zdenerwować ;)
Wczoraj mieliśmy cudowny dzień! Pojechaliśmy z Wrocławia do Posady w gminie Bogatynia, poznać naszych nowych Klientów i rozpocząć z nimi nową projektową przygodę. Droga prowadziła przez Jelenią Górę, ponieważ należymy do osób, które rzadko jeżdżą autostradą, bo tam nie ma pięknych widoków i jest nudno. Zawsze w takich sytuacjach wybieramy trasę widokową, jeżeli tylko czas nam pozwala. Pojechaliśmy więc przez Jelenią, Gryfów Śląski i dalej Lubań, aby na końcu dotrzeć do niewielkiej wioski Posada, znajdującej się w wyjątkowym miejscu. Jeżeli spojrzycie na mapę gminy Bagatynia, to Waszą uwagę zwróci zapewne fakt bliskości niemieckich i czeskich sąsiadów. Bogatynia znajduje się w takim niewielkim cyplu otoczonym zagranicą ;) A Posada jest w najwęższym miejscu, czyli ma do tej zagranicy wyjątkowo blisko i jeżeli spojrzysz w jedną stronę, to patrzysz na Niemcy, a w drugą na Czechy.
Nasza wizyta, jak już wspominałam miała konkretny cel, który tylko lekko Wam na razie zarysuję. Nasi Klienci są właścicielami ruin starej szkoły ewangelickiej i mają wobec niej bardzo ambitne plany, a my dołożymy do tych planów swoją niewielką cegiełkę. Sprawa jest nietypowa i wrócimy do niej za kilka miesięcy. Powiem Wam tylko, że miejsce jest przepiękne, trawa zielona i puszysta, tak że chce sie na niej od razu położyć (oczywiście byłam profesjonalna i tego nie zrobiłam…), zabytek mimo swego stanu magiczny, a nasi nowi Klienci przesympatyczni. Także żyć nie umierać, nie wiem, czy można mieć lepszą pracę :) Zostaliśmy też ugoszczeni przez sąsiadów, którzy ze swoich okien widzą szkołę i którzy włożyli ogromną pracę w uporządkowanie terenu wokół obiektu i w jego wnętrzu, gdzie zaczynały już rosnąć samosiewy. Zaserwowali nam przepyszny domowy obiad z moją ukochaną kaszą gryczaną, cudownym grzybowym sosem, kiszonymi ogórkami i… dziczyzną. Dzień był tak przyjemny, a spotkanie tak miłe, że mamy baterie naładowane przynajmniej na najbliższy tydzień, choć myślę że ta pozytywna energia zostanie z nami na dłużej.
Zapraszam Was na małą fotorelację z Posady, a do tematu wrócimy jeszcze przed wakacjami. Także bądźcie czujni :)
Wiosna to cudowan pora roku :) Wszytsko budzi sie do życia. Pozdrowienia
Super jest ten blog. Bardzo fajna tematyka. Będę częściej tutaj zaglądać. Świetne zdjęcia.
zapraszamy!
Mnie bardzo, ale to bardzo cieszą takie słoneczne dni. Już mamy dość śniegu, deszczu i wiesznie zachmurzonego nieba. W Niedziele byliśmy na wycieczce rowerowej i muszę przyznać, że dobrze było się w końcu ruszyć! :)