taras przy mieszkaniu ODNOWA
Posiadanie własnego skrawka zieleni w mieście jest ogromnym atutem mieszkań z dużymi tarasami. Nie jest to jeszcze domek z pełnowymiarowym ogrodem, ale nie jest też mieszkanie z małym balkonem. Można powiedzieć, że jest to taka namiastka ogródka, bo jest możliwość zazielenienia, ale nasadzenia odbywają się jednak w donicach.
Częstym błędem przy takich aranżacjach jest ustawianie doniczek pod płotem/barierką i zostawianie pośrodku dużej pustej przestrzeni nie zachęcającej do siedzenia. Często też donice są niewielki i po prostu wizualnie giną na pustym placu. A można tą przestrzeń fajnie zaaranżować.
Jakiś czas temu miałam przyjemność projektować i realizować miejski taras przy mieszkaniu na jednym z wrocławskich osiedli. Taras był mocno nadgryziony zębem czasu i stanowił pozostałość po poprzednich właścicielach mieszkania. Wnętrza zostały już odnowione i dopasowane do wymagań moich Klientów, co jeszcze bardziej zgrzytało z zaniedbaną przestrzenią na zewnątrz. A przestrzeń całkiem spora bo 37 m2.
> stan wyjściowy <
Poniższe zdjęcia ilustrują sytuację na samym początku naszej wspólnej projektowej drogi. Do przepracowania miałam:
- starą nieszczelną nawierzchnię z płytek,
- przeciekającą płytę tarasu (pod spodem jest podziemny garaż)
- brzydkie ogrodzenia, z każdej strony inne
- rynnę idącą wzdłuż tarasu pod specyficzną konstrukcją do zawieszania skrzynek z przysłowiowymi pelargoniami
- brak elementów wartych zachowania.
> projekt <
Projekt zakładał wymianę nawierzchni, nowe odgrodzenie od sąsiadów, donice itd., czyli generalną przebudowę. Niefortunnie poprowadzona rynna wraz z metalową konstrukcją nad nią pozostały bez zmian. Postanowiłam wykorzystać metalowy stelaż, ponieważ jego stan i jakość wykonania były dobre i na nim oprzeć ławę z donicami. Ta część musiała zostać zabudowana, ponieważ chciałam ukryć brzydką rynnę i jednocześnie zagospodarować powstałą zamkniętą przestrzeń do przechowywania różnych drobiazgów. Gdzieś trzeba chować węża do podlewania, worki z ziemią, nawozy, miotłę i przeróżne inne akcesoria ogrodowe. Ławy miały więc być otwierane, a przestrzeń pod nimi maksymalnie wykorzystana. W ten sposób rozwiązywały się dwa problemy > wymagająca ukrycia rynna oraz brak miejsca do przechowywania.
Kolejny ważny aspekt projektu to zasłonięcie widoku na sąsiednie tarasy, ponieważ widoczny był miszmasz sąsiedzkich odgrodzeń. Chciałam to zasłonić i jednocześnie utworzyć ładne harmonijne tło dla naszej aranżacji. Zaprojektowałam drewniane jednolite ogrodzenie z wykorzystaniem elewacji typu rombus, która doskonale sprawdza się w ogrodowych aranżacjach. Zasłonięcia wymagały boki, natomiast widok na zieleniec przed domem chciałam pozostawić otwarty, ze względu na ładny widok jaki już tam zastaliśmy. Jedyne plany odnośnie tej części ogrodzenia, przewidywały pomalowanie go na grafitowo-szary kolor, tak aby wizualnie siatka znikała na tle ciemnej zieleni świerków.
Taras przy mieszkaniu nie obejdzie się bez pięknych roślin, dlatego zaprojektowałam duże donice pozwalające na uprawę roślin wieloletnich, w tym również większych krzewów. Gatunki zostały dobrane tak, aby nie wymagały bardzo dużo pracy, dając jednocześnie naturalny efekt. Pojawiły się więc ozdobne trawy, hortensje bukietowe, irgi, miniaturowe róże, czy różne odmiany szczepionych na pniu wierzb.
Nawierzchnia tarasu wymagała całkowitej wymiany, dlatego tutaj mieliśmy pełną swobodę w wyborze nowego materiału. Postanowiłam podzielić przestrzeń za pomocą dwóch rodzajów nawierzchni, żeby uzyskać ciekawszy efekt i maksymalnie wykorzystać przestrzeń. Przy budynku powstał więc drewniany taras zintegrowany z konstrukcją zacieniającą, na której wisi pergotenda, natomiast reszta przestrzeni pokryta została grubymi płytami gresowymi. Zaproponowałam montaż płyt na plastikowych podkładkach, żeby w razie potrzeby można je było szybko zdemontować i sprawdzić np. stan uszczelnienia podłoża. Strefa wypoczynku to przestrzeń pod konstrukcją, gdzie stoją meble, a strefa zabawy dla dzieci obejmuje pozostałą przestrzeń, pokrytą płytami.
> realizacja <
Realizacja musiała się zacząć od zerwania starych płytek i wykonania nowego uszczelnienia z żywicy. Pracę wykonywał fachowiec, ponieważ uważam, że takie tematy lepiej pozostawiać osobom kompetentnym, mającym już potrzebną wiedzę i doświadczenie. Po zerwaniu płytek okazało się, że temat jest grubszy niż zakładano i odbudowa uszczelnienia pochłonęła sporo czasu i niestety sporą część budżetu. Realizacja pierwotnego planu stanęła więc pod znakiem zapytania…
Co robimy w takiej sytuacji? Jedna opcja to wstrzymanie realizacji do czasu odbudowania budżetu, jeżeli Klient nie chce wprowadzić żadnych zmian w celu obniżenia kosztów. A druga opcja, na którą się zdecydowałam wspólnie z Klientami, to poszukanie rozwiązań „ekonomicznych” ;) Moje patenty w tym przypadku to:
- zastąpienie drewnianych ścianek z elewacji rombus panelami wiklinowymi > rozwiązanie dużo tańsze, a wizualnie przypadło do gustu Inwestorom i faktycznie dało bardzo ładny efekt
- uproszczenie drewnianych konstrukcji i wykorzystanie tańszego drewna, tam gdzie nie wpłynie to na jakość
- znalezienie tanich płyt na wyprzedaży > udało mi się znaleźć końcówkę serii w ilości dokładnie takiej, jak potrzebowałam :) co do sztuki ;)
- zrezygnowanie z większych i droższych roślin
Jak widzicie plan udało się zrealizować, a ostateczny efekt jest satysfakcjonujący zarówno dla mnie jako projektanta, jak i dla moich Klientów, czyli głównych użytkowników przestrzeni.