
ogród to nie obiekt ale proces
„A garden is not an object,
but a process”
Na taki cytat z książki Georginy Reid (@theplanthunter) trafiłam ostatnio i od razu pomyślałam, jakie to jest prawdziwe! Ogród to żywa delikatna tkanka, która nie zawsze od samego początku chce z nami współpracować i która diametralnie zmienia się wraz z przemijającym czasem.
Zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%, ale…
Wyobraźcie sobie, że realizacja ogrodu przebiega bez pogodowych zakłóceń, posadzone rośliny rozstawione niczym meble w mieszkaniu dają nam ostateczny wizualny efekt, do jakiego dążyliśmy i na tym koniec. Nic nie wysycha, nie rośnie, nie wymaga większej uwagi, oprócz „sobotnich porządków”. Następuje stabilizacja, stagnacja… nudaaa. Czy naprawdę byśmy tego chcieli?
Na szczęście w ogrodzie nam to nie grozi ;)
A dlaczego tak jest?
> roślina to żywy organizm <
i jak każdy, może mieć problemy z kondycją lub zdrowiem. Może gwałtownie reagować na zmienne warunki, a my musimy to zaakceptować i jej pomóc lub po prostu dać czas.
Dla wielu roślin sadzenie w nowym miejscu i nowym mikroklimacie może być ciężkim przeżyciem, wymagającym czasu na aklimatyzację. Jeżeli zabieramy ze szkółki np. takiego klona palmowego o bordowych liściach, który do tej pory skrzętnie był ukrywany przed nadmiernym słońcem w cieniu większych roślin i sadzimy go na stanowisku częściowo słonecznym (takie jest najlepsze, ponieważ bez słońca klon straci bordowy kolor), to przy wysokich temperaturach możemy się spodziewać, że część liści podeschnie. A czy to oznacza, że mamy go wyrzucić? Absolutnie nie! Dopóki roślina żyje i ma na końcach zdrowe pączki musimy dać jej czas. Tylko i aż, bo to niestety oznacza, że ładny efekt możemy uzyskać dopiero w kolejnym sezonie. Jedynie w przypadku większości roślin iglastych nie ma szans na regenerację, natomiast liściaki robią to doskonale.
Rośliny potrzebują czasu na ukorzenienie się i wzrost. Zaraz po założeniu niejeden ogród wygląda dosyć łyso. Rośliny są nieduże i na początku mogą rosnąć powoli. Nie dotyczy to może w takim stopniu traw i bylin, które nie potrzebują wiele, żeby wystartować. Natomiast sporo drzew i krzewów pierwszy rok poświęci na ukorzenienie się, szczególnie jeżeli teren jest trudny. I nie ma co biadolić, że nie rośnie. Zacznie rosnąć, jak już się zadomowi.
w poniższej galerii możecie obejrzeć ogród na przestrzeni 4 lat > użyjcie strzałek :)
> pogoda zmienną jest <
a ten rok pokazał nam, jak bardzo potrafi zaskoczyć. Ostatnio nie mieliśmy prawie wiosny, bo na Dolnym Śląsku trwała ona jakieś 2 tygodnie.
Ekstremalnie inne od standardowych warunki, mogą się bardzo niekorzystnie odbić na kondycji ogrodu. W tym roku panowała susza i rekordowe upały. Zanotowano najwyższe temperatury od momentu rozpoczęcia pomiarów, co nie mogło pozostać obojętne dla roślin. Nawet w ogrodach z systemem automatycznego nawadniania można było odnotować straty, ponieważ suche, niemal afrykańskie powietrze sprawiło, że woda pobierana przez korzenie nie wystarczała.
Przyglądałam się różnym ogrodom i zauważyłam, że zamierały stare krzewy iglaste, w żywopłotach robiły się suche dziury, a drzewa traciły liście. W mieście sytuacja wyglądała jeszcze gorzej, ponieważ tam nagrzane betonowe i asfaltowe powierzchnie wypalały wręcz liście na sąsiednich krzewach i drzewach.
Równie niebezpieczne są bardzo długotrwałe opady, prowadzące do zalań i powodzi oraz wszelkie inne anomalie. Posiadając ogród trzeba się z tym pogodzić i przygotować na różne prace ulepszająco-naprawcze.
Mamy 4 pory roku, co oznacza, że amplituda temperatur w naszym klimacie sięga kilkudziesięciu stopni. W zimie ogród musi wytrzymać np. -25, a latem +35. Odbija się to często na trawie, roślinach, ale też na wyposażeniu ogrodu i twardych elementach zagospodarowania. Płyty ogrodowe, czy drewniany taras zimą będą przemrożone, a latem mocno rozgrzane, co wpływa niestety na żywotność i stan materiałów. Oczywiście materiały używane na zewnątrz są do tego celu przeznaczone, niemniej jednak w każdym miejscu panują inne lokalne warunki i zdarza się, że coś trzeba naprawić lub udoskonalić.
> ogród żyje <
Nie ma takiej opcji, żeby raz założyć ogród i nic w nim nie zmieniać. Po czasie widać, które rośliny dobrze się w nim czują, które gorzej. Mogą się też zmieniać nasze upodobania, skutkując ochotą na mniejsze lub większe zmiany. Możemy poznać jakieś nowe ciekawe gatunki, a inne mogą nam się znudzić.
Poza naszymi osobistymi decyzjami, pojawią się też takie, które wymusi sama natura. Kret zryje trawnik, mszyce lub inne szkodniki zniszczą jakieś rośliny, przyleci ćma bukszpanowa i nam je zeżre, pędraki obgryzą korzenie innej, a trawnik w niektórych miejscach po prostu nie będzie chciał rosnąć. I co my z tym możemy zrobić? Nic oprócz otwarcia się na zmiany ;)
pamiętajcie > OGRÓD TO NIE OBIEKT, TO PROCES!
[…] ogród to nie obiekt ale proces […]
[…] już o tym, że ogród to nie obiekt ale proces, dlatego nie należy bać się zmian. Korekty nasadzeń są czymś całkowicie naturalnym. Nie ma […]